Komentarze: 3
Przepraszam, że to pisze...ale musze jakoś to z siebie wyrzucić.Jest już ciemna noc, jak dziś spać nie będę,więc postanowiłem,że sobie siąde i popisze,dla chociaż chwilowej ulgi w cierpieniu i aby po prostu zabić czas...Jutro mam przedstawienie "Romea i Juli" po angielsku,chociaż szczerze mówiac bardzo się do niego zniechęciłem ostatnio....W ogóle.Zastanawiam się, ile człowiek może znieść,ile może wytrzymać jego serce, jego psychika...Bo moja jest chyba na bardzo chwiejnej krawędzi...Naprawdę boję się...Czuję się,że wszyscy mnie opuścili...Bo troche powiem wprost...Czuję się po prostu samotny...Przyjaciele,wiem,że kazdy z Was stara się mi jakoś pomóc, powiedzieć coś ciepłego.To bardzo miłe i bardzo Wam za to dziękuje...Boję się,że w każdej chwili mogę ze sobą skończyć....Nie będę pisał,co robię teraz w tej chwili...lepiej nie...Ale nie wiem,ja po prostu kocham na swój sposób,i taka jest prawda...."Noc była piękna,jak sen, a śmierć - śmierć była jeszcze piękniejsza" To cytat piosenki Kultu pt."Ballada o dwóch siostrach".Naprawdę myślę dużo o tym, czym jest smierć, nie pisze tego na pokaz...bo ja nie jestem niewrażliwy...Naprawde mam "słabe" serce i jestem człowiekiem wrażliwym....Nie wiem,co dalej począć.Czy jest dla kogo żyć,jest sens ? Nie wiem.I nie wiem,czy się jeszcze dowiem...Jeśli tak, oby nie za późno.Narazie.Dobranoc